Oczami
Harry'ego
Patrząc
na lekarza, z minuty na minutę miałem coraz większe wątpliwości.
Jego oczy nie pokazywały nic dobrego. Mama wyglądała na
przerażoną. Patrzyła na Celine jak na obcą osobę. Zmieniałem
obiekt skupienia wzroku, patrząc to na lekarza, to na mamę, albo
Celine.
-Więc?
- odezwałem się, tym samym przerywając głęboką ciszę.
-Harry...
Obiecaj, że nic złego nie zrobisz, bez względu na to co zaraz
usłyszysz. - odparła mama. Skinąłem głową. -Ty jesteś moim
synem. Celine... - nie dokończyła. Moje oczy mocno się zaszkliły.
Odwróciłem się do Celine i złapałem ją za dłoń.
-Co
teraz? Żadne z was nie może oddać mi szpiku... Umrę. -
powiedziała cicho.
-Nie
umrzesz. - mocniej złapałem ją za rękę. -Poszukamy twojej
prawdziwej rodziny, jasne? Musisz być silna. Damy radę. - lekko się
uśmiechnąłem. Naprawdę uwierzyłem w to, że jakoś sobie
poradzimy.
[Godzinę
później]
Zadzwonił
mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie blondyna i
napis: „Niall”.
-Halo?
-Styles,
przepraszam, nie przyjadę. Zepsuł mi się samochód, próbowałem
go naprawić, ale nic z tego.
-Spoko,
nie ma problemu. Wiesz, że nie jestem bratem Celine? Nie ważne.
Wracaj do domu i się nie przejmuj. - odparłem.
-Co?!
Jak to?
-Nie
wiem, wszystkiego się dowiem to zadzwonie do was. Na razie
-Jasne.
Trzymaj się. - rozłączył się. Wstałem z krzesła i nie chcąc
budzić Celine, obudziłem mamę.
-Jadę.
- szepnąłem jej na ucho i wyszedłem z sali.
Przeszedłem
długi korytarz. Wyszedłem ze szpitala, wsiadłem do samochodu i
ruszyłem do miejsca w którym się urodziłem. Holmes Chapel
Hospital. Dziwne, pamiętam to miejsce, chociaż nie byłem tu...
ponad dziesięć lat. Rzadko chorowałem, a jeżeli w ogóle to
chodziliśmy z mamą do przychodni, która znajduje się zaraz przy
naszym domu. Miła atmosfera panująca tam – to jest nie do
opisania. Zaraz. Wróćmy na ziemię. Głęboko odetchnąłem i
powoli skierowałem się w stronę wejściowych drzwi do szpitala. Z
tego co widziałem, akurat mieli obchód, bo na korytarzach było
dziwnie cicho. Podszedłem do kobiety siedzącej za biurkiem na izbie
przyjęć. Stanąłem opierając się o blat i nie wiedziałem co mam
powiedzieć. Babka może dziwnie zareagować jak dowie powiem jej, że
w tym szpitalu zostaliśmy podmienieni. Oni pewnie o tym nie
wiedzą... Albo wiedzą, ale kto by się przyznał? Za takie coś
dostaje się kary pieniężne i to nie małe. Kobieta patrzyła się
na mnie, a ja na nią. Nadal milczałem.
-Proszę
pana? - zapytała po chwili ciszy.
-Em..
A więc mam pytanie. Nazywam się Harry Styles. Czy mogłaby pani
sprawdzić jakie osoby urodziły się 1 lutego 1994 roku? To bardzo
ważne.
-Nie
mogę udzielić panu takich informacji. - odparła. Poczułem, że
się we mnie gotuje.
-Moja
siostra, to znaczy nie siostra. Celine i ja byliśmy bliźniakami...
-Byliśmy?
- zapytała ze zdziwieniem
-Tak.
Okazało się, że Celine nie jest moją siostrą. Została
podmieniona z jakąś dziewczyna lub chłopakiem, nie wiem gdzie
teraz są.
-Zaraz...
Nie mogę. Przepraszam.
-Proszę
pani. Jeżeli chcesz, możemy umówić się na kawę, albo do kina.
-Harry...
Nie będę z tobą nigdzie szła młody. Tak a'propos, nic się nie
zmieniłeś, wiesz?
-Słucham?
-Pamiętam,
jak byłeś taki malutki, słodziutki.
Ociekałeś
słodkością, z resztą, teraz też tak jest. - poczułem, że się
rumienię.
-Bardzo
dziękuję. Skąd pani to wie?
-Kiedy
się rodziłeś byłam położną.
-Co?!
Pamięta pani ten dzień? Dokładnie?
-Może
nie aż tak bardzo dokładnie, ale pamiętam dość sporo szczegółów.
-Błagam,
niech pani mi opowie ten dzień.
-Harry,
nie mogę, choć bardzo bym chciała. Nie mogę. Po prostu.
-Ale...
Proszę, z całego serca. Od tego zależy życie mojej siostr...
Celine.
-Dobrze.
Teraz jest obchód. Masz szczęście, że jestem archiwistką. Chodź
do archiwum, tam są wszystkie akty urodzenia i metryki dzieci
urodzonych w naszym szpitalu. Tylko szybko. - podbiegła do drzwi
szybko wpisując kod i otworzyła je. Wbiegłem tam jak przeciąg.
-Pierwszy
lutego.. grudzień, styczeń.. - powtarzałem pod nosem. -Jest! -
krzyknąłem.
-Cicho!
- uciszyła mnie. Jest tu dwudziestka dzieci. Świetnie. Ja, zaraz po
mnie jakaś Rose, potem Celine i Jordan... Zaraz... Dlaczego jesteśmy
pomieszani i obok siebie? Usłyszałem dźwięk naciskania klamki.
Szybko zwinąłem papiery do kieszeni kurtki.
-Co
pan tu robi?
-Nie
wiem. Przepraszam. - wyminąłem faceta udając idiotę. Uśmiechnąłem
się do kobiety, która tam mnie wpuściła i schowałem się do
łazienki, żeby przeczekać aż mężczyzna stamtąd wyjdzie.
Odczekałem kilka minut i wyszedłem. Kobiety już nie było. Leżała
tylko kartka z napisem „Middlewich Road, pub George & Dragons o
16”.
[Dwie
godziny później]
Zaparkowałem
samochód przed George & Dragons i wszedłem do środka. Przy
jednym ze stolików siedziała kobieta wypatrując kogoś za oknem.
Podszedłem do niej.
-Na
kogoś jeszcze pani czeka?
-Na
ciebie. Chodź, zabiorę cię gdzieś. - powiedziała i wyszła z
pomieszczenia, a za nią ja.
Po
kilku minutach drogi doszliśmy do niewielkiego domu. Na werandzie
siedziała starsza kobieta. Wszedłem tam za archiwistką.
-To
on...? - zapytała starsza pani
-Tak.
-Harry...
Biedne dziecko... Już wiesz?
-Wiem
co?
-O
tej podmianie...
-Tak,
wiem. Teraz muszę odnaleźć swoją prawdziwą siostrę i rodzinę
Celine.
-Pamiętam
to dokładnie. Ktoś nieświadomie podmienił Celine i Rose. Kiedy to
zauważyłam, wtedy kiedy twoja mama szła do domu, podeszłam do
dyrektora i powiedziałam, że ta pani nie bierze swojego dziecka.
Dyrektor powiedział, żebym siedziała cicho. I siedziałam do
dzisiaj. Miałam wtedy 50 lat... Ah to szybko zleciało...
-Zaraz...
Dyrektor o tym wiedział i nic nie zrobił?! - wykrzyczałem.
-Spokojnie.
Znajdziesz swoją siostrę.
-Mogłaby
pani odszukać numer telefonu do tej...– wyjąłem z kieszeni
kurtki kartkę –...Rose Wright? - zwróciłem się do archiwistki.
-Myślę,
że udałoby mi się.
Po
jakimś czasie podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się z kobietą.
Margaret, bo tak ma na imię archiwistka, poszła do domu szukać
numeru Rose, a ja wróciłem do swojego. Muszę odpocząć.
Koło
18 usłyszałem dźwięk SMSa. Odczytałem wiadomość. Był podany
numer i adres Rose. Od razu zadzwoniłem do Liam'a.
-Halo?
-Mam
numer i adres mojej siostry. Prawdziwej siostry.
-No
to jedź do niej! - krzyknął.
-Jasne!
I co? Stanę w drzwiach i powiem: „Cześć, jestem Harry i jestem
twoim prawdziwym bratem”?
-Coś
w tym stylu.
-Bardzo
śmieszne...
-Ja
nie żartuję. Jedź do niej.
-Mieszka
w Manchesterze.
-No
i co? Jedź!
-Na
prawdę? - nie do końca wierzyłem w to co słyszę.
-Tak!
Już, teraz, jedź! Pa! - krzyknął i się rozłączył. Wziąłem
kurtkę z fotela i wsiadłem do samochodu, po czym ruszyłem do
Manchesteru.
Przed
domem Rose
Wyłączyłem
silnik samochodu i podszedłem do drzwi. Ze środka słyszałem
jakieś śmiechy, bardzo się bałem. W końcu zebrałem się w sobie
i zapukałem. Drzwi otworzyła mi piękna dziewczyna z ciemnymi
włosami.
KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM <3 xx
OdpowiedzUsuńO boziuuu ale sie porobiło :D I jak on jej to powiem ehhhh super ! ;3
OdpowiedzUsuń@JustNikaPlease
swietne czekam na nexta x
OdpowiedzUsuńaaaa ! gdzie brat celine ? co sie stanie ? pisz !!! czekam.na nowy i mam nadzieje ze pojawi sie szybciej !
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Ale się zrobiło! Czekam na następny. Rozdział świetny@AalwaaysHungry :D
OdpowiedzUsuńwow !nw co o tym myśleć :) jestem ciekawa co zrobi Harry
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Super. Jestem ciekawa co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńSPAM!
OdpowiedzUsuńNiall Horan to dziewiętnastoletni chłopak, który pomimo swojego młodego wielu wiele osiągnął. Tak, to ten Niall z One Direction, jednego z najsłynniejszych boysbandów. Mimo swej sławy nie zapomniał o innych i nadal jest sobą. Pewnego dnia podczas wizyty u babci w szpitalu poznaje Elle, niesamowitą niebieskooką blondynkę. Jest szalona i cieszy się z każdej chwili życia mimo swojej śmiertelnej choroby. Wspólnie przeżywają wzloty i upadki.
To nie jest kolejna historia która kończy się happy endem. Jeżeli chcesz poznać historię Nialla i Elle serdecznie zapraszam na mojego bloga.
http://na-zawsze-przy-tobie.blogspot.com/
Serdecznie pozdrawiam i przepraszam za spam :)